27.10.17

Uparty jak terrier.


Terrier czyli najprawdziwszy terror z krwi i kości. Pies taki jak każdy, jednak czy na pewno? Terrier to prawdziwy osioł wśród psiej społeczności - serio. Mimo, że tresura terriera (na przykładzie yorka) nie jest czymś trudnym (jak mogłoby się zdawać przybliżając sobie powszechne mniemanie o yorkach) to zupełnie odwrotnie jest z wyeliminowaniem złych zachowań. Przykładowo nauka extra, nowej sztuczki zajmuje nam 20-30 minut, a nauka NIE sikania w domu czy NIE szczekania na obcych trwała i trwa już kilka miesięcy. To wszystko dlatego, że jeśli pies ten wbije sobie coś do swojego małego móżdżka to trudno przekonać go, że to wcale nie jest korzystnym wyjściem.


 Wiem to teraz po ponad trzyletniej udręce i wielu wzlotach i upadkach z moim yorkiem, lecz nie wiedziałam tego kiedyś. Więc dlaczego zdecydowałam się na terriera? Szczerze sama nie wiem, może mając niewiele ponad dziesięć lat podobały mi się kokardki na czubkach ich głów po wpisaniu 'jork miniaturka' w grafikę google? 


 A jak zaczęła się nasza przygoda? Sztuczkowania zaczęłyśmy się uczyć jakoś dwa lata temu, natomiast wszystkie psie sporty takie jak agility czy obi poznałyśmy trochę później i zdecydowanie za szybko próbowałam coś robić w tym kierunku (nie polecam zaczynać samemu - nawet amatorsko, bo można psu wyrządzić wiele szkód przez własną niewiedzę). Łatwo nie było i nie jest. Mi brakowało doświadczenia w prowadzeniu psa, mojemu psu pewnej i zdecydowanej ręki. Patrząc na to uświadamiam sobie jak wiele błędów popełniłam przez te krótkie trzy lata i jak bardzo inaczej zrobiłabym teraz te wszystkie rzeczy związane z wychowaniem psa. Podczas moich pierwszych kroków z 'tresurą' popełniłam ogrom błędów, które teraz stopniowo naprawiam mając większą wiedzę. Patrząc na moje poczynania sprzed roku czy dwóch łapię się za głowę i patrzę jaką szkodę wyrządzałam mojemu psu, lub jak ogromne błędy popełniałam. Dlatego uczulam wszystkich - zanim kupicie/adoptujecie psa przekonajcie się jakie ma wymagania, potrzeby i czy na pewno to pies dla was! :)

*Post bazowany jest na podstawie moich przeżyć z psem w typie yorka, który terrierem tak czy owak jest. Niektóre wątki oczywiście odnoszą się także do innych ras terrierowatych takich jak west, fox czy każdy inny przedstawiciel terriera.

2 komentarze:

  1. Całkiem fajny i miło czytający się post, ja teriera w domu nigdy nie miałam jednak gdy o nich czytam i słyszę to przypomina mi się moja Sonia, która jest tak upartym i złośliwym psem że masakra.
    Czekam na kolejne posty! :)

    Pozdrawiamy: Sonia Dog Princess

    OdpowiedzUsuń
  2. To bardzo trafne powiedzonko. Mam takiego uparciucha u siebie. Zanim się zdecydowałem na psa, czytałem o tej rasie https://johndog.pl/blog/rasy/yorkshire-terrier/. Była mała wzmianka o ich charakterku, ale nie wziąłem tego na poważnie. Jednak trzeba było ;)

    OdpowiedzUsuń